Dlaczego ludzie bywają nieszczerzy, ukrywają prawdę przed
najbliższymi? Co nimi kieruje i jak daleko są w stanie zabrnąć ze swoimi
mydlącymi oczy teoriami, by nie ujawnić czegoś o sobie? Istotnym faktem tego
precedensu jest zaufanie lub opcjonalnie: jego brak. Kogo nim obdarzymy
uzależnione jest w dużej mierze od tego, kto nam zaufał. Proste i logiczne. Czy
dana osoba otworzyła się przed nami, wylała nam wszystkie żale i oczyściła
siebie w pełni powierzając nam swoje historie? A może wykazała się zrozumieniem
wtedy, gdy to my nie byliśmy skłonni, gotowi, chętni do rozmowy na istotne dla
nas tematy? To jednak nie zawsze gwarancja tego, że mimo zaufania dostaniemy
też stuprocentową szczerość. Obserwacja
złożoności świata wystarczy na tyle, by móc stwierdzić, że nawet obce sobie
osoby mogą więcej dowiedzieć się o kimś, aniżeli danego osobnika najbliższy
kompan. Tak czy owak - możemy mieć pewność, że zaufanie to fundamentalny
materiał przyjaźni. Tak winno być. Brzmi banalnie. Częstokroć jednak przyjaźń
pomylić można z potrzebą zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych. Czy jest
jednak uczciwe traktowanie drugiej osoby jako źródła, które z jednej strony daje
nam energię, a z drugiej służy przelaniu w nie swych bolączek, słabostek,
goryczy? Można powiedzieć: tak. Ogarnia Cię zdziwienie. Dlaczego właśnie tak
brzmi odpowiedź? To proste – masz do tego prawo. Jest jeden szczegół, który
chcąc nie chcąc nabiera kształtu najistotniejszej w tym wszystkim formy.
Wzajemność. Słowo, które od jakiegoś czasu wydaje mi się być obce dla
ludzkości. Przez jakikolwiek pryzmat byśmy nie spojrzeli, ludzie okazują się co
raz bardziej zatracać w poczuciu własnej wyjątkowości, niepowtarzalności i
ogólnego „och ach-stwa”, które zdaje się ciążyć im na powiekach,
uniemożliwiając spojrzenie dalej niż na czubek własnego nosa. Najbliżsi ludzie
potrzebni okazują się jedynie do tego, by przyznać jak niesamowicie wspaniały
ten nos jest. Bolesne? Prawdziwe (sic!). To nic, że pochłaniasz ludzkie
historie jak gąbka wodę i czasem tak samo jak ona nie jesteś w stanie więcej do
siebie przyjąć. Że tak samo jak nasi najwspanialsi masz potrzebę najzwyklejszej
na świecie rozmowy. Jednak nie takiej, w której pełnisz rolę niezrzeszonego w
żadnym związku obserwatora, słuchacza, czy też przywołanego wcześniej „Pana
Gąbki”. Czasem każdy z nas dwunożnych odczuwa prostą potrzebę wyżymania z
siebie tej przyjętej wcześniej papki. Nie wspominając już o powiedzeniu
czegokolwiek o sobie – przecież nie można obciążać innych swoimi potrzebami,
problemami, zmartwieniami (o, zgrozo!) . Niepocieszające jednakże zjawisko
zauważyć można częstokroć: potykając się o kłody, które turlają się pod naszymi
stopami, nie mamy odwagi by poprosić o pomoc przyjaciół. A może to po prostu
nieodpowiednie sformułowanie i nazwanie relacji łączących nas z pewnymi ludźmi?
Czy do przyjaźni trzeba mieć pewne predyspozycje/cechy? Może wypadałoby
stworzyć odpowiednią receptę, która w pełni zrealizowana będzie idealnym
przepisem na przyjaźń. Można by tę relację porównać z dialogiem. Mówca i
słuchacz - mówi i słucha. Jest jedno ale: w przyjaźni nie wystarczy słuchać,
należy słyszeć. Nie tylko słowa, ale też serce. I widzieć, nie tylko swoje
problemy, sukcesy czy czubek nosa – trzeba spojrzeć dalej, o jedno serce dalej.
CZŁOWIEK UŚMIECHU WART
Łączna liczba wyświetleń
środa, 29 maja 2013
czwartek, 18 kwietnia 2013
Bez słowa rozmowa
Nie rozmawiamy? Zamiast spojrzeć w czyjeś oczy, spoglądamy w
wyświetlacze telefonów, iPodów, laptopów… Nie mów, że tak nie jest. Możesz
mieszkać z kimś pod jednym dachem, a i tak więcej czasu znajdziesz dla niego w
świecie wirtualnym. Zatracamy się w internetowej rzeczywistości, bez
rzeczywistych emocji, ale z wentylem bezpieczeństwa, jakim jest czas na
reakcję, odpowiedź. Stajemy się przez to co raz słabsi, wymagamy więcej od
innych, choć tak naprawdę nie jesteśmy skłonni dać więcej od siebie. Czy nie przyjemniej
rozmawia się widząc czyjś uśmiech, mogąc dotknąć jego ramienia? Dążąc ścieżką z
klawiszy telefonu czy klawiatury komputera – nie zajdziemy daleko. Odsuniemy się
od tych najbliższych, dla których nie liczymy się my w sieci, tylko my
autentyczni. Czy warto?
środa, 27 marca 2013
Nie-wiedza w grę (nie)wchodzi
Gdyby człowiek w relacjach z drugim człowiekiem miał nie
stosować metafor, aluzji, domysłów nie zostawiać. Mówić tylko „tak”, „ nie”,
nie używać sformułowania „ja nie wiem”. Prosto, klarownie, bez żadnych złudzeń
tłumaczyć to, o co mu chodzi. Przedstawiać cały wachlarz uczuć piętrzących się w
nim w danym momencie. Nie łagodzić sytuacji, by kogoś nie urazić, ale
przedstawiać swoje zdanie w określonej, przydarzającej się chwili. Czy tak nie
byłoby łatwiej? Bez zbędnych okrężnych dróg do sedna sprawy prowadzących i wytężeń
umysłu swojego w celu klaryfikacji odebranych bodźców. Jak wyglądałyby nasze relacje? Bez udawanej
sympatii, empatii i dobrotliwości także. A może wcale nie chcielibyśmy, by
ludzie względem nas zachowywali się w stu procentach szczerze na płaszczyźnie emocjonalnej…
a Ty, człowieku, chciałbyś?
wtorek, 19 marca 2013
Pozytywy negatywu?
Przez nasze życie przewijają się dziesiątki, jak nie setki
osób, które na chwile krótsze lub dłuższe goszczą w naszej codzienności. Jedni
wnoszą garść uśmiechu, inni zaś istotne powody do rozmyśleń. Bywają łzawe zakończenia
znajomości, długie procesy wyautowania danego osobnika ze swojego życiorysu,
albo też zdecydowany krok prowadzący do zapomnienia. Czy to jednak właściwe
posunięcie? Powinniśmy starać się zapominać o kimś, kto odegrał mniej lub
bardziej ważną rolę w naszym życiu? Mimo krzywd nam wyrządzonych, pamiętać
należy, że nawet te przykre doświadczenia mogą przynieść pozytywy. W końcu
człowiek uczy się na błędach (o zgrozo, czasami mam wrażenie, że niektórzy lubią
powtarzać materiał – powtarzając swoje błędy). Niejeden zapytałby: co dobrego
jest w zdradzie, kłamstwie, porzuceniu? Jest wiele – bo nic nie dzieje się bez
przyczyny. Ty stajesz się mocniejszym, silniejszym człowiekiem. Jesteś też
bardziej świadomy tego, czego nie robić by nie krzywdzić innych i przez to (a
raczej dzięki temu), możesz stać się lepszym człowiekiem. Czy to nie winno być
celem naszego podróżowania?
Powiesz pewnie, że to naiwna wizja świata studentki,
która namiętnie poprawia swoje różowe okulary raz po raz zsuwające się z nosa. Ale
czy człowiek silny i wielki to nie ten, który z życia potrafi czerpać radości
na każdym kroku? Który stara się zaszczepić dobro w innych ludziach? Bo czy nie
ten, który nawet w sytuacjach kryzysowych stara się dostrzec coś pozytywnego ma
w świecie łatwiej? Może warto więc spojrzeć raz jeszcze na nasze relacje z
innymi ludźmi, na te trwające i te minione. Paradoksalnie - zwłaszcza na te, o
których zapomnieć chcieliśmy. Wyciągnąć gdzieś z dna szafki swoje różowe,
zapomniane już okulary, przetrzeć ich szkiełka i założyć na nos. Pokazać
każdemu wkoło, a przede wszystkim samemu sobie, że pozytywne myślenie wcale nie
jest takie trudne, a i życie piękniejsze stać się może.
;)
sobota, 16 marca 2013
Niewyraźnie
Chcieć to móc – z każdej strony trąbi mi do ucha ta
odwieczna mądrość istoty rozumnej. Zapominamy tylko o jednym szczególe (a od
szczegółu zależy przecież naprawdę wiele!). Wiedzieć, czego się chce. Niezdecydowanie,
zwątpienie, niepewność – to chyba domeny wielu ludzi, którzy chcąc osiągnąć
wiele, nie wiedzą tak naprawdę, na czym się skupić lub jak do tego dobrobytu
dążyć. Mają określony cel ogólny, ale zapominają o celach szczegółowych. Chcą
robić dobrze, ale nie wiedzą, co tym dobrem nazwać można. Chcą działać, ale bez
działania. „Rób, co chcesz” – i nagle nie wiesz, czego chcesz.
piątek, 15 lutego 2013
Kolejny krok
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że stojąc w miejscu niczego nie zmienimy. Banał, ale jakże prawdziwy. Zdawać by się mogło jednak, że mając przed sobą wiele dróg, trudno zdecydować się na to, którą z nich podążać. Czy można kroczyć wieloma ścieżkami jednocześnie? Brzmi to dość dziwnie, dlatego i odpowiedź dziwna może się zdawać. Można, a przynajmniej ja spróbuję. Wirtualnie stawiać krok za krokiem z uśmiechem z dwukropka i zamkniętego nawiasu, a w rzeczywistości rozpromieniać dzień uniesionymi kącikami ust. Jeśli człowiek nie spróbuje, nigdy nie pozna efektów.
Zachęcam do wspólnego smakowania. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)